Kiedy pewnego majowego popołudnia zadzwonił do mnie Sławek z prośbą o zaprojektowanie sklepu, bez wahania się zgodziłam. Jakiś czas temu miałam przyjemność zaprojektować logo dla współprowadzonej przez niego działalności więc pomyślałam, że będzie to fajna kontynuacja projektu.
Umówiliśmy się na „wizję lokalną” i na miejscu okazało się, że ze znajomi zakupili cały sklep, z wyposażeniem i towarem włącznie. A że towaru swojego mają drugie tyle, jak nie więcej, głównym celem projektu stało się powiększenie przestrzeni ekspozycyjnej przy zachowaniu gabarytów pomieszczenia ( żadne wyburzenia nie wchodziły w grę). Dodatkowo miały być to takie zmiany, które dało się przeprowadzić w przeciągu weekendu, by sklepik mógł kontynuować swoją działalność…a i oczywiście ” jak najszybciej ” – czyli ulubiony termin projektanta zaraz po ” na wczoraj ” 😉
Z powodu ograniczenia czasowego,oraz żeby nie generować niepotrzebnie dodatkowych kosztów, zdecydowaliśmy się wykorzystać zastane na miejscu regały, przestawiając je nieco i uzupełniając o dodatkowe półki i szafki. Bardzo walczyłam o maksymalne odsłonięcie okien – największego atutu tego miejsca, by jak najwięcej światła dziennego mogło wpadać do środka. Ostatecznie poszliśmy na kompromis, regały przy oknach są ale niższe niż do tej pory.
Projekt
Prace projektowe rozpoczęłam od znalezienia optymalnego układu dla regałów zarówno starych jak i nowych, włącznie z przeniesieniem lady w nowe miejsce. Powstały 3 układy funkcjonalne, z których została wybrana opcja z ladą zlokalizowaną na wprost wejścia z umieszczonym nad nią logo. Doprojektowałam pozostałe meble oraz nową ladę. Przy prostym i neutralnym charakterze wnętrza chciałam, żeby lada wraz z logo stały się ciepłym, rustykalnym akcentem – stąd drewno i sklejka w różnych odcieniach. Dzięki naklejkom w stylu vintage lada przypomina stare francuskie skrzynie na produkty spożywcze.
Całość wnętrza została przemalowana na biało, a jedyne akcenty kolorystyczne we wnętrzu nawiązują do barw logo Wizytówki Natury. Na kolorowych fragmentach zostały umieszczone przestrzenne napisy. Zależało mi na tym, żeby stworzyć świeże, przestronne wnętrze, które jest delikatnym tłem i nie odciąga uwagi od produktów. Z tego powodu od samego początku wiedziałam, że logo, które zawiśnie na ścianie – w oryginale kolorowe, będzie monochromatyczne. Na pierwszych szkicach była to przestrzenna forma ze sklejki przytwierdzona do ściany, ale mój mistrzu inżynierii lampowej Jarosław stwierdził, że zrobimy coś lepszego. I, nie chwaląc się, zrobiliśmy.
Logo
Temat podświetlanego logo to było chyba największe wyzwanie i spotkało najwięcej przeszkód na swojej drodze, jednocześnie przynosząc nam najwięcej satysfakcji. Zaczęło się od awarii wycinarki laserowej ( „jedynie” tygodniowe opóźnienie, to w przypadku zbliżającego się terminu oficjalnego otwarcia było całkiem sporo), później zakupiona na tło sklejka, która nie chciała się zmieścić do auta, co z marudzącym dwulatkiem u nogi stanowiło drobny problem, a następnie 3 nieprzespane noce spędzone na układaniu, wycinaniu, skręcaniu, lutowaniu nucąc pod nosem ścieżkę dźwiękową z Mission Impossible ( momentami naprawdę czułam się jak Tom Cruise) i chwili niepewności o 1 w nocy czy 3 ostatnie godziny pracy nie poszły na marne. W sekundzie jak sklejka podświetliła się delikatnym światłem led wiedzieliśmy, że odwaliliśmy kawał dobrej roboty. Rzadko to mówię, ale jestem z tego logo cholernie dumna i jednocześnie szczęśliwa, że przy dwulatku i natłoku projektów udało nam się z Jerrym wreszcie coś wspólnie zrobić jak za starych dobrych garażowych czasów.
Zamontowane przez nas ledy mają regulację barwy światła od ciepłej do zimnej. Logo w zależności od pory dnia i roku może świecić ciepłym złotym światłem lub orzeźwiającą, chłodną bielą. A złożoność konstrukcji elektrycznej zrozumiecie dopiero, kiedy zdacie sobie sprawę, że „puzzle” logo nie łączą się ze sobą, w przestrzeniach między nimi nie widać kabli, a ledy świecą na tylną płytę sklejki.
Montaż
Niektórzy myślą, że sceny z programów o projektantach wnętrz, gdzie wszystko robi się na ostatnią chwilę są wyreżyserowane. Pewnie częściowo tak, ale powiem Wam, że w sumie w takim programie moglibyśmy wystąpić. W naszym odcinku w sobotę rano miało się odbyć oficjalne otwarcie z prezentacją nowego wystroju sklepiku. W piątek o 20 Jerry skończył montaż logo, o 23 skończyłam obklejać ladę naklejkami vintage, nad resztą pracowali właściciele do późnych godzin nocnych.
Zdjęć z wnętrza nie mam za wiele, bo przyznam szczerze, jeszcze nie miałam czasu, żeby odwiedzić sklep po oficjalnym otwarciu, ale może tyle wystarczy, żeby pobudzić Waszą ciekawość i wybrać się tam osobiście. Ja z mojej strony mogę tylko polecić Wizytówkę, bo prowadzą ją fantastyczni ludzie, pełni pasji i dobrej energii, którą naprawdę da się wyczuć we wnętrzu. Nie wspominając, że asortyment mają ogromny!
Sławku, Aniu, Aniu i Krzyśku, bardzo Wam dziękuję za zaufanie i współpracę 🙂