Wilhelm. Czyli o fotelu, dzięki któremu staliśmy się klientami ze specjalnymi względami

Że wygodnych ergonomicznych mebli teraz się już nie robi przekona się ten, kto poszukiwał fotela do swego lokum. Jednym z moich osobistych wnętrzarskich marzeń była zawsze przytulna biblioteka z kominkiem i wygodnym fotelem. Z racji, że nasze M2 wyklucza posiadanie kominka, a ani kuchnia, ani łazienka ani salon czy sypialnia nie specjalnie chcą stać się biblioteką, musiałam poprzestać na fotelu. Nigdy bym się nie spodziewała, że ten oto wymarzony fotel ujrzę okna kuchennego.  Stał sobie na deszczu pod wiatą śmietnikową w towarzystwie zielonych gumofilców “siedzących” na nim wygodnie. Zanim faktycznie mi się spodobał chyba zrobiło mi się go szkoda…sama bym go zadarła na to pierwsze piętro ale cholernie ciężkie i nieporęczne było z niego foteliszcze. Jerry pracował wtedy na drugą zmianę. Więc dnia następnego licząc, że fotel nadal stoi tam, gdzie go wczoraj widziałam, zadzwoniłam przed południem do mojej drugiej połówki, żeby, dokonał przejęcia. Klnąc pod nosem, chyba dla świętego spokoju, o dziwo spełnił moje życzenie 😉 fotel trafił na kilka dni do naszej piwnicy. W międzyczasie wyszukałam w sieci tapicera, główne kryterium – żeby był niedaleko, bo paskudztwo trzeba było jakoś do niego dotransportować ( do dziś nie wiem jakim cudem zmieścił się do mojej wtedy 206-tki ). Takim oto cudem trafiliśmy do pana Janusza, prawdziwego pasjonata, któremu jesteśmy wierni do dziś.

Pan Janusz jak tylko zobaczył fotel, jeszcze w aucie, powiedział do nas, ze chyba nie do końca wiemy co mamy (faktycznie, nie wiedzieliśmy). Stwierdził, ze jakby u niego pod śmietnikiem leżało takie cudo to w środku nocy i boso by po nie wybiegł.  W trakcie renowacji okazało się, że staliśmy się właścicielami wtedy 99 letniego fotela wyprodukowanego w Hamburgu ( 1916 ). Odebraliśmy go w walentynki. Że święto zakochanych jest dość oklepane to postanowiliśmy co roku zamiast walentynek obchodzić urodziny naszego fotela. Jako, że staruszek pochodzi z Niemiec zyskał dostojne imię Wilhelm.

A co do klientów ze specjalnymi względami…o tym przy historii następnego wiekowego fotela.

Poniżej kilka zdjęć z renowacji. Niestety nie zrobiłam zdjęć z gumofilcami, czego do dziś żałuję.